najbardziej frapującym jest to, dlaczego Colin Farrell gra ostatnio w tak złych produkcjach.
Farrell chyba nie ma pomysłu na siebie. Dwa filmy u Lánthimosa były ciekawym kierunku w jego karierze. Do tego współpraca z Coppolą, McQueenem i Ritchim. Ale ostatnio: Quo Vadis? Zobaczymy Batmana, choć nie rozumiem po co brać aktora, który musi tak mocno zmienić się do roli. Rozumiem jako wyzwanie aktorskie z perspektywy aktora, ale producenci? Lubię gościa, wg mnie jest bardzo dobrym aktorem, ale on chyba sam nie ma pomysłu na siebie. McDonagh mógł by się do niego odezwać, bo współpraca obu wyszła na dobre.
a mnie bardziej dziwi czemu taka legenda jak DeNiro gra w samych szmatławcach, to samo Bruce Willis... Wiec czemu Farell miałby nie grac? Widocznie juz tylko takie filmy sie kreci, dostosowane poziomem do społeczeństwa
Dokładnie. Jednak Bruce upadł już naprawdę nisko z tym, w jakich projektach bierze udział od pewnego czasu... Trochę szkoda, ale to zjawisko dotyczy wielu przyzwoitych aktorów.
Willis podobno cierpi na wczesne stadium demencji i dlatego bierze jak najwiecej ról w gownianych filmach, żeby się zabezpieczyć finansowo.
Willis i deNiro to już stare pryki i nie ma dla nich dobrych ról, więc biorą co leci. Farell jest jeszcze stosunkowo młody, więc może jeszcze zabłyśnie. Taki Travolta na przykład mniej więcej w jego wieku był już prawie na dnie, a potem dzięki Tarantino i Pulp Fiction odbił się od dna.
A ja nie wiem skąd takie ubóstwienie de Niro. Dobra, chrzestnym był, ale dawno i naprawdę jest wielu równie dobrych i dużo lepszych aktorów. Dziwny jest świat, w którym jedna rola ustawia pozycję zawodową na dziesiątki lat. Choć czasem i taki Cage dostanie szansę od losu, a Dustin Hoffman wszystko przeje
Jedyna nadzieja jest jeszcze w Batmanie, po za tym Colin może ma nie wiem ciężki okres o którym nikt nie wie i po prostu chce zarobić by o nim nie zapomniano.
To moja teoria i nie jest ona potwierdzona jak coś.
A jest jakiś obowiązek, aby Farell grał w dobrych produkcjach? Sam przecież jakos dobrym aktorem nie jest.
Obowiązku, oczywiście, nie ma, ale jakoś pamiętam go z czasów, kiedy grywał w lepszych. Farrell jest dla mnie jednym z tych aktorów, którzy może kameleonami nie są, ale obsadzeni w pasującej roli robią robotę.
Ale się kiepsko ten tekst zestarzał. Batman, Duchy i Wody - miał kilka świetnych i naprawdę różnych ról Farrell w ostatnim czasie, bym powiedział wręcz, że to najlepszy okres w jego karierze.
Wcześniej też nie miał serii badziewi, tylko bardziej pojedyncze wpadki. Lobster to była straszna padaka, Dumbo, Ava i Artemis też, ale byli też udani Dżentelmeni czy Romaj J. Israel.
Tylko mnie to cieszy, jeśli trend się odwraca. Dobrych ról mu życzę, bo potrafi, jak jest dobrze obsadzony. Ja ten film chyba właśnie jakoś w małym dystansie czasowym po Avie obejrzałam (akurat Lobster z filmów Lantimosa przemawia do mnie bardziej).