"High-Rise" to film o bloku, w którym nie przedstawiasz się nazwiskiem, a numerem piętra. O bloku, w którym mężczyźni mają częściej penisa między udami sąsiadki, niż obiad w ustach. O bloku, w którym wszystko jest dozwolone.
Film ma wiele zalet - świetna rola Evansa, obłędnie seksowny Hiddleston, fantastyczny soundtrack, niebanalne ujęcia oraz przerażająca i fascynująca zarazem wizja zepsucia moralnego. Jednak - tak jak i na bohaterach - i na nas z czasem orgie i narkotyczne imprezy przestają robić wrażenie.
Cała recenzja na moim blogu, link do niego w profilu.