Inwazja wilkołaków wywołała u mnie traume. Leona Niemczyka do dziś nie cierpię - paskudny zdrajca. Nawet jak gra postać pozytywną, to ja wciąż podejrzewam go o najgorsze.
No i co to za zakończenie? Akademia zniszczona? Świat Bajek na krawędzi upadku? Błeee.
KOSZMAR MOJEGO DZIECIŃSTWA.
Scena może i kiczowata, ale jakiś taki fajny klimat ma. Nie wiem co prawda, czego tu się bać, chyba nie oglądałam tego jako dziecko, bo jakoś nie pamiętam, ale mimo wszystko pewnego nastroju nie można temu fragmentowi odmówić. Mrok, ludzie w sztucznych, ale dość mrocznych maskach wilków, idących całą gromadą, o zmroku z pochodniami i mieczami u boków... I jeszcze ta muzyka... No dobra dla dzieci to faktycznie może być straszne, a jeszcze jak wyobraźnia zadziała to... hum...
Jako, ze Wacpanna z grodu Kraka, to odpowiem po NASZEMU. Wrazenia moje datuja sie z premiera filmu, czyli jakies 28 la temu... Bylem na tym w nieistniejacym juz kinie Wanda... Wtedy nikt nie patrzyl na kiczowate maski... pozdrawiam
Gdyby nie te maski, tak naprawdę nie byłoby żadnego klimatu. :)
A i proszę Waćpana o niesugerowanie się lokalizacją wg. IP, bo do Krakowa to mi daleko.
Wiem, gdyz , wedlug mojego IP codziennie sie przeprowadzam... Nawet komornik nie eksmituje w takim tempie jak moderatorzy Filmweb...
Plus te odgłosy strzałów.. Jak w Kosowie, nie? :)
http://www.youtube.com/watch?v=oX-qDh5opAM&NR=1
Film ogladalem w podstawowce i potem jeszcze raz bo mi sie naprawde podobał a nie bałem sie niczego bo miialem juz chyba ze 12 albo 13 lat jak ogladalem
To gdzie i przez kogo byliście wychowywani, że mieliście aż tak nieprzystosowaną psychikę, żeby się bać "Akademii Pana Kleksa"?
Zgadzam się zupełnie! To był pierwszy film, jaki widziałam w kinie. Po seansie, dodatkowo bałam się wyjścia z kina - które było dość długą, słabo oświetloną trasą wewnątrz budynku, z zakręcanymi schodami i kafelkowanym korytarzem na końcu. Szłam za rękę z mamą i tatą, ale pamiętam, że bałam się bardzo. Do dziś mogę dokładnie przywołać całą scenkę i samopoczucie.
A mówią mi dziś: 'ty to chyba za wcześnie zaczęłaś oglądać nieodpowiednie filmy!' ;)
10/10 za sentyment :)
W wieku 8 lat oglądałem Akademię Pana Kleksa, a wieku 11 oglądałem już Taksówkarza z De Niro. Wspominam całkiem przyjemnie obydwa seanse. ;)
Teraz już wiem, dlaczego jako dorosła dopatrywałam sie w postaciach granych przez Leona Niemczyka ukrytych, zbrodniczych motywów. To przez "Akademię", którą wyparłam. Jako, że przez lata nie miałam okazji odreagować, zrobię to dzisiaj - paskudny Filip, na pohybel wilkołakom!
Mnie ten film bardziej dołował niż przerażał. Sama powieść zresztą też - Kleks zamienia się w guzik i koniec bajki :( I jeszcze ta nostalgiczna piosenka na końcu w wykonaniu Sośnickiej. Smutne to wszystko...
Wygłaszasz tyradę, że przerażający, że powoduje traumę, że błeee i koszmar i potem dajesz ocenę 8? To ma być jakiś żart? Jeśli tak, to kiepski.
Kpisz czy o drogę pytasz? Ocena 8 to ocena dla filmów "bardzo dobrych", a nie "błeeee". Po tym, jak go zjechałeś (i słusznie) oczekiwałbym oceny nie wyższej, niż ja dałem.
A gdzie ja go zjechałem? Napisałem jedynie o traumie, którą wywołał. I uprzedzeniach do Niemczyka. I hardcore'owym zakonczeniu, ktore do dzis wywoluje ryk u malych dzieci.
Filmy dla dzieci i młodzieży, a takim z założenia jest "Akademia", traumy na pewno wywoływać nie powinny. Jest to wręcz dla nich dyskwalifikujące. Dlatego nazwanie tego filmu "bardzo dobrym" po prostu jest wielkim nieporozumieniem.
No, chyba że masz jakieś inne kryteria oceniania.
Wilki to jedyna rzecz z którą przesadzili w tym filmie. Dla mnie to jest 100 razy lepsza bajka od tej o tym smarkaczu z tym zegarkiem przez którym zamienia się w kosmitów.
Inny fragment jeszcze bardziej odsłania prawdziwe oblicze Kleksa: "Byłem tym
wydarzeniem zupełnie oszołomiony i nie wiedziałem, co mam począć. Pan Kleks
przyglądał mi się uważnie przez jakiś czas, aż wreszcie rzekł do mnie surowo:
„- To wszystko ci się śniło! Rozumiesz? Idiotyczny, głupi sen! Po prostu jakieś
brednie! Zabraniam ci o tym śnie opowiadać komukolwiek. Pan Kleks ci zabrania!
I żeby mi się więcej takie sny nie powtarzały! Pamiętaj!
Przeprosiłem Pana Kleksa, bo cóż innego miałem uczynić (...)"
Czyż trzeba lepszego przykładu na to, że uczniowie cały czas są kontrolowani,
że Kleks stosując hipnozę i sugestię wmawia im to, co chce, aby słyszeli?
Wilki trochę straszyły, ale bardziej fascynowały i myślę że miało to spory wpływ na mój późniejszy dobór nicków. W sumie to była jedyna fajna scena. Pamiętam że brzydziła mnie ta bajka, smarowanie kukły jakąś maścią, jedzenie piegów. Wkurzała mnie niemiłosiernie również głupota zajęć na akademii i zwyczajów. Czytałem sporo książek przyrodniczych będąc w podstawówce i jakieś pierdoły o księżycowych ludziach, wysyłaniu oka albo jedzenie szkła mnie drażniły. Wydaje mi się że to przez umiejscowienie akcji w naszym świecie a nie jakimś totalnie oderwanym. Może przez odczucia związane z odbiorem i postać tego niegrzecznego chłopca, Akademia mocno kojarzy mi się z Pinokiem a czytając tą lekturę ze strony na stronę pałałem co raz większą nienawiścią do tej głupiej i okrutnej (sprzedać podręcznik!?) kukły. Mocno liczyłem na to, że któryś z antagonistów rozwiąże jej problemy raz na zawsze.
Wilki trochę straszyły, ale bardziej fascynowały i myślę że miało to spory wpływ na mój późniejszy dobór nicków. W sumie to była jedyna fajna scena. Pamiętam że brzydziła mnie ta bajka, smarowanie kukły jakąś maścią, jedzenie piegów. Wkurzała mnie niemiłosiernie również głupota zajęć na akademii i zwyczajów. Czytałem sporo książek przyrodniczych będąc w podstawówce i jakieś pierdoły o księżycowych ludziach, wysyłaniu oka albo jedzenie szkła mnie drażniły. Wydaje mi się że to przez umiejscowienie akcji w naszym świecie a nie jakimś totalnie oderwanym. Może przez odczucia związane z odbiorem i postać tego niegrzecznego chłopca, Akademia mocno kojarzy mi się z Pinokiem a czytając tą lekturę ze strony na stronę pałałem co raz większą nienawiścią do tej głupiej i okrutnej (sprzedać podręcznik!?) kukły. Mocno liczyłem na to, że któryś z antagonistów rozwiąże jej problemy raz na zawsze.
No ja tez sie pod tym podpisuje, obejrzalem raz i nie zamierzam wiecej, nie zamierzam rowniez zapoznawac z tym dziwno-glupim filmem mojego 9 letniego syna. Na plus , jak dla mnie 2 lub 3 piosenki - tylko to. Widac zreszta ze film robiony przez doroslych na dorosly sposob i dla doroslych chyba. Niestety PRL byl takim nienormalnym czasem i miejscem ze nawet dziela w zamierzeniu dla dzieci okazywaly sie nie dla dzieci. Niestety byla wtedy taka posucha ze ogladalo sie wszystko co bylo.
Mnie marsz wilków kompletnie nie ruszył. Byłam wręcz zwiedzona, bo jak rozmawiali o wilkach, to spodziewałam się ujrzeć normalne wilki na czworaka, a nie dwunożne, które skojarzyły mi się ze szturmowcami z Gwiezdnych Wojen. Strasznie za to bałam się łyżki ze snu o szklankach :P
Film nie był straszny. Szczególnie dla dzisiejszych dzieci nie będzie straszny. Goście przebrani za wilków-kiboli, Filip i jego blaster ze Star Warsów czy plama światła mająca udawać ogień. Problem polega na tym, że film jest bardzo ponury i poplątany. Szczególnie zakończenie.
Pamiętam go jak przez mgłę z dzieciństwa.
Ostatnio odkurzyłem sobie ten tytuł.
Niezły ;)
Ale powie mi ktoś co się stało z Golarzem na końcu ? zaczął strzelać i Pan Kleks zamienił go w guzik ? czy że co tam sie stało.