Jeśli zakończenie
"Toy Story 3" sprawiło, że płakaliście jak bobry, mamy dla Was dobrą wiadomość - twórcy części czwartej raczej nie zawiodą w temacie melodramatycznych uniesień. Tak przynajmniej twierdzi
Tom Hanks.
Aktor zdradził, że podkładanie głosu pod kowboja Woody'ego w finałowych scenach filmu było dla niego emocjonalnie wyczerpujące. Poziom wzruszenia był podobno tak wysoki, że gwiazdor wstydził się spojrzeć w oczy reszcie ekipy. "Ten finał... To jest moment, który przejdzie do historii" – powiedział w wywiadzie po nagraniu. Cieszymy się i szczerze mówiąc, jesteśmy trochę przerażeni: jeśli
Hanks, tak doświadczony facet, nie mógł opanować łez, to co będzie z nami, szarakami, gdy już wybierzemy się do kina?
Fabuła ma kręcić się wokół wątku poszukiwań Bo Peep, których podejmują się bohaterowie z Woodym i Buzzem na czele. Scenariusz był napisany pierwotnie przez
Rashidę Jones i
Willa McCormacka, ale zrezygnowali oni z projektu na skutek konfliktu z Pixarem. Nową wersją tekstu zajęła się Stephany Folsom - data premiery została wówczas przesunięta na lato 2019 roku.
Reżyserem jest
Josh Cooley (
"Pierwsza randka Riley")